Nie za bardzo podoba mi się ten rozdział, ale wy oceńcie <3
A teraz zapraszam <3
***
-Wiesz, że cię kocham?- zapytał James. trochę mnie to zdziwiło- Jak siostrzyczkę. Jesteś taka drobna i martwię się o ciebie.
-Ja tez cię w taki sposób kocham. Jesteś moim starszym bratem i zależy mi na twojej opinii.
-Opowiedz mi coś więcej o sobie. Powiedz jak to było z tymi ludźmi.
fala wspomnień napełniła moją głowę. Zamknęłam oczy i wtuliłam się w tors chłopaka.
Denerwujący wiatr cały czas zrzucał mój kaptur, a nieznośne krople deszczu opadały na moją twarz. Za każdym razem, gdy weszłam w kałuże do moich butów wlewały się litry wody.
Idealna pogoda na taką sytuację.
Podążałam ciemną ulicą. Nie było tu żadnych świateł.
Ludzie na ogół by się bali.
Ale nie ja.
Ja nic nie czułam.
Odkąd umarli moi rodzice wszystko było mi obojętne. Nie obchodziło mnie to, że nie mam kontaktu z moja siostrą. Ani to, że dziadek się o mnie martwi. A tym bardziej szkoła. Chodziłam do niej, miałam oceny wyższe od "F", więc spokojnie mogłam zdawać.
Teraz liczyło się to, żeby ludzie poczuli mój ból.
Ale, żebym to mogła zrobić muszę mieć sojuszników.
A żeby mieć sojuszników, trzeba się poświęcić.
Kopnęłam sztuczne liście na bok i zdjęłam plastikową osłonkę znad wejścia. Jak weszłam szybko wszystko ustawiłam na miejsce i zeskoczyłam ze stopnia na ziemię. Ruszyłam kawałek dalej i znalazłam latarkę, która zawsze leżała w tym samym miejscu. Włączyłam światło i znalazłam się przy schodach. Na dole paliło się wiele świeczek. Zbiegłam po schodach i zobaczyłam wszystkich moich "znajomych". Uśmiechnęłam się sztucznie i usiadłam między Alexis, a Megan. Wszyscy mieli na sobie czarne spodnie i bordowe koszulki. Na szyi każdego z nich wisiał łańcuszek z gwiazdą na końcu. Spojrzałam się na wielki świecznik, gdzie znajdowało się 24 podłużne świeczki i jedna największa. Przełknęłam ślinę i spojrzałam się na dziewczyny. Alexis wyjęła dłut zza ławki i przymocowała do niego metalową gwiazdę.
-Gotowa?- zapytała, a ja tylko kiwnęłam głową. Megan wzięłam od niej metalowy pręt i zaczęła rozpalać nad świeczkami.
-Trochę cię wtajemniczyliśmy w naszą historię, ale teraz usłyszysz wszystko dokładnie.
-Byle szybko, chce to mieć za sobą.- mruknęłam zniecierpliwiona.
-Każdy z nas jest tutaj z przykrego powodu. Odtrącenie, kłamstwo, problemy, uzależnienia, śmierć.... Nikt, oprócz nas tutaj zgromadzonych, nie rozumie naszego cierpienia. Wiec dlaczego my tylko mamy cierpieć? Inni też powinni poczuć jaki to ból stracić kogoś kogo się kocha. Lub coś co dla niego jest najważniejsze. Ale to tylko ból psychiczny. Najgorszy z możliwych bóli. Jeśli chcesz być jedną z nas, musisz też wiedzieć co to jest cierpienie fizyczne.- Alexis pochyliła się nade mną i spojrzała mi prosto w oczy- Teraz zostaniesz naznaczona i dzięki temu będziesz oficjalnie uznana za najbardziej cierpiącą osobę.
-Chcę tego...
-Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszymy, że z nami będziesz.- powiedziała i mnie przytuliła. Była dla mnie jedynym wsparciem.Ona i Megan. Mruknęła coś do chłopaków siedzących po bokach. Nagle ktoś zawiązał mi oczy i nie widziałam już nic. Poczułam tylko ręce zaciskające się na moich nadgarstkach.
Nie miotałam się. Nie rzucałam. Nie krzyczałam. Miałam wszystko po prostu gdzieś.
Nagle jedna z rak przesunęła się na dłoń, a druga na ramię. Po chwili skwierczący rozpalony metal dotknął mojej skóry wypalając bliznę na całe życie.
-Nacierpiałaś się wiele.
-Wiem o tym.
-Co było dalej?- nie dawał za wygraną. Nadal nie mogłam spojrzeć w jego oczy.
-Już po wszystkim.- szepnęła mi Megan na ucho. Ktoś rozwiązał mi opaskę. Zaczęłam szybko mrugać oczami hamując łzy bólu i złości. Byłam na siebie wściekła, że dałam sobie to zrobić. Jakaś dziewczyna, której nadal nie pamiętałam imienia, założyła mi bandaż. Gdy skończyła to szybko wstałam i ruszyłam w kierunku wyjścia.
-Gdzie idziesz?- zawołał ktoś za mną.
-Już po wszystkim. Jutro się spotkamy.- wskoczyłam po schodkach i doszłam do bramy. Po cichu wyszłam stamtąd i udałam się na tą uliczkę.
Teraz zimne krople ochładzały moją twarz. Były jak kojąca maść na moje oparzenie. Woda w butach dawała poczucie ulgi i wszystko stało się takie ważne. Zrozumiałam, że potrzebuję kogoś kto mi pomoże w każdej sytuacji nie sprawiając mi bólu, ani nie wymagając niczego w zamian.
-To było moje największe marzenie. Pokochać osobę, która zawsze mnie będzie wspierać.- skończyłam swoją opowieść.
-Tym kimś jest twój dziadek?- zapytał nie stąd, ni zowąd.
-Nie.- mruknęłam- to ty- dodałam po dłuższej chwili i mocniej go przytuliłam.
-Gotowa?- zapytała, a ja tylko kiwnęłam głową. Megan wzięłam od niej metalowy pręt i zaczęła rozpalać nad świeczkami.
-Trochę cię wtajemniczyliśmy w naszą historię, ale teraz usłyszysz wszystko dokładnie.
-Byle szybko, chce to mieć za sobą.- mruknęłam zniecierpliwiona.
-Każdy z nas jest tutaj z przykrego powodu. Odtrącenie, kłamstwo, problemy, uzależnienia, śmierć.... Nikt, oprócz nas tutaj zgromadzonych, nie rozumie naszego cierpienia. Wiec dlaczego my tylko mamy cierpieć? Inni też powinni poczuć jaki to ból stracić kogoś kogo się kocha. Lub coś co dla niego jest najważniejsze. Ale to tylko ból psychiczny. Najgorszy z możliwych bóli. Jeśli chcesz być jedną z nas, musisz też wiedzieć co to jest cierpienie fizyczne.- Alexis pochyliła się nade mną i spojrzała mi prosto w oczy- Teraz zostaniesz naznaczona i dzięki temu będziesz oficjalnie uznana za najbardziej cierpiącą osobę.
-Chcę tego...
-Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszymy, że z nami będziesz.- powiedziała i mnie przytuliła. Była dla mnie jedynym wsparciem.Ona i Megan. Mruknęła coś do chłopaków siedzących po bokach. Nagle ktoś zawiązał mi oczy i nie widziałam już nic. Poczułam tylko ręce zaciskające się na moich nadgarstkach.
Nie miotałam się. Nie rzucałam. Nie krzyczałam. Miałam wszystko po prostu gdzieś.
Nagle jedna z rak przesunęła się na dłoń, a druga na ramię. Po chwili skwierczący rozpalony metal dotknął mojej skóry wypalając bliznę na całe życie.
-Nacierpiałaś się wiele.
-Wiem o tym.
-Co było dalej?- nie dawał za wygraną. Nadal nie mogłam spojrzeć w jego oczy.
-Już po wszystkim.- szepnęła mi Megan na ucho. Ktoś rozwiązał mi opaskę. Zaczęłam szybko mrugać oczami hamując łzy bólu i złości. Byłam na siebie wściekła, że dałam sobie to zrobić. Jakaś dziewczyna, której nadal nie pamiętałam imienia, założyła mi bandaż. Gdy skończyła to szybko wstałam i ruszyłam w kierunku wyjścia.
-Gdzie idziesz?- zawołał ktoś za mną.
-Już po wszystkim. Jutro się spotkamy.- wskoczyłam po schodkach i doszłam do bramy. Po cichu wyszłam stamtąd i udałam się na tą uliczkę.
Teraz zimne krople ochładzały moją twarz. Były jak kojąca maść na moje oparzenie. Woda w butach dawała poczucie ulgi i wszystko stało się takie ważne. Zrozumiałam, że potrzebuję kogoś kto mi pomoże w każdej sytuacji nie sprawiając mi bólu, ani nie wymagając niczego w zamian.
-To było moje największe marzenie. Pokochać osobę, która zawsze mnie będzie wspierać.- skończyłam swoją opowieść.
-Tym kimś jest twój dziadek?- zapytał nie stąd, ni zowąd.
-Nie.- mruknęłam- to ty- dodałam po dłuższej chwili i mocniej go przytuliłam.
Ej no...ja tutaj czekałam na całusa i co gówno (sorki za brzydkie słowo) Będę teraz płakała :'(. Ale rozdział jest taki inny niż do tych czas. Mnie się tam podoba :*. Wiem brak weny to masakra -.-,ale to wszystko przez SZKOŁĘ -.-. Ja chcę już WAKACJE!!!!!! Dobrze już bez spamu ;). Czekam na nextcika <3 i pozdrawiam kochana :*.
OdpowiedzUsuńOjj *.* Końcówka jest taka słodka *.* Kurde oni by byli słodką parką *.* A co do tego wspomnienia to...jprdl...Alexis i Mag są głupie...żeby coś takiego zrobić...eh. No każdy cierpi w końcu to nazywa się Życie. Rozdział świetny ;) Czekam nn :*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział czekam na następny :3
OdpowiedzUsuń