poniedziałek, 9 września 2013

Rozdział 11.

Doszła jedna bohaterka. Abby Zapraszam do zobaczenia ^^
Roksana Schmidt:  Muszą, ale to nie znaczy, że będą ^^ Lubię załamywać ludzi.
Lena Angeles: Też wolę hiszpański. No mógł mógł. A co z tą randką będzie? Zobaczysz w następnym rozdziale :P
♥ Angie ♥: Hahaha twoje komentarze mnie załamują psychicznie, ale pobudzają moją wenę :P NO poszedł na randkę i co ma zrobić? Idzie i tyle :P
Alexa Maslow: Są ludzie, którym się nie podoba. I znam wielu takich ludzi.
To zapraszam :*
****
-Załóż to.- wyrzuciłam z szafy ubrania i rzuciłam je na łóżko.
Stałam w pokoju Jamesa przyglądając się jego ubraniom. Ręce miałam założone na biodra i przyglądałam się jego kolekcji.
-Okey. Coś jeszcze do tego?
-Te nieśmiertelniki.- wskazałam na dwie wiszące blaszki.- I te buty. Hmm... może jeszcze kurtkę, jakby było zimno.
-Na pewno będzie. Dobra idę się przebrać.- wszedł do łazienki i zamknął drzwi. usiadłam na łóżku.
Nie wziął nieśmiertelników. Będę musiała mu przypomnieć. Spojrzałam na dwie metalowe blaszki, na których wyryte były imiona jego rodziców i jakieś daty, po których można było się domyślić, że to dzień urodzin i śmierci.
Widać było, że bardzo ich kochał, mimo wszystko. Mimo tego co się potem stało.
Ja swoich też kochałam, szanowałam. Ale ostatnie dwa lata były jakieś... inne. Bez przerwy kłótnie, szarpaniny. Nie tylko miedzy nimi, ale także między mną  a mamą, czy tatą. Jeszcze to jak Misty wyjechała.
-I jak?- zapytał, gdy wyszedł z łazienki.
-Świetnie! Tylko czegoś zapomniałeś.- wręczyłam mu wisiorki, które od razu założył na szyję.
Chciałabym mieć takiego chłopaka.
Albo inaczej, tego chłopaka.
-Dziękuję za pomoc! Jesteś cudowna- James podszedł i mocno mnie przytulił. Automatycznie również go objęłam i wtuliłam w jego koszulkę.
-Jak ładnie pachniesz!-mruknęłam i zaczęłam go wąchać.- Playboy?
-Dokładnie. Prawda, że śliczny zapach?
-Tak, ale wcześniej go od ciebie nie czułam.
-Używam na specjalne okazje.-uśmiechnął się.
Czyli jak szliśmy do McDonalda to nie była  specjalna okazja?!
Dobra Miley ogarnij się. Najpierw wypominasz do siebie, żeby to nie była randka, a teraz co?
-Mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawił.
-Ja też. I cieszę się, że mi pomogłaś. I że nadal jesteś moją przyjaciółką.
-Nie przesadzaj. Może nie przyjaciółką.-mruknęłam.
-Co?-zapytał trochę zdezorientowany, ale zarazem zdenerwowany- Raz mówisz, że jesteśmy przyjaciółmi, innym razem, że kumplami. Zastanów się co mówisz i mi powiedz. Może jutro się dowiem, że jestem twoim wrogiem, albo jeszcze lepiej, ze się we mnie zakochałaś!
-A skąd wiesz, że tak nie jest?! Nie jesteś w mojej głowi, więc nie wiesz co myślę. A tym bardziej w moim sercu, żebyś dowiedział się co czuję!
Po tych słowach wybiegłam z jego pokoju, rzuciłam głośne "Do widzenia" do babci Jamesa i wybiegłam stamtąd. Udałam się w kierunku przystanku autobusowego. Długo nie musiałam czekać, żeby moja "limuzyna" przyjechała. Zapłaciłam kierowcy i usiadłam na jednym z siedzeń, obok staruszki. Łzy od razu mi poleciały.
-Hej, przestań płakać. Masz chusteczki.- powiedziała starsza pani i wyjęła z torebki małą paczuszkę chusteczek.
-Dziękuję.-wytarłam oczy.
-A teraz mów co się stało.
-No nie wiem.- nie byłam pewna, ale gdy spojrzałam w oczy  tej pani od razu wiedziałam, że mogę jej ufać- No dobrze. Jest chłopak. Na początku go za bardzo nie lubiłam, denerwował mnie i gwiazdorzył. Ale on od początku mnie wspierał, pomagał, co również było powodem tej nienawiści, bo nie lubię gdy ktoś się nade mną lituję. Ale potem lepiej go poznałam. On.. no ja... no chyba mu się podobałam, ale go spławiłam i od się pogodził i uznał nas za przyjaciół. Teraz ja sama nie wiem. Niby za nim nie przepadam, ale z drugiej strony mi się podoba.
-A może mu powiesz to co mi? Idź za głosem serca.
-raczej nie. On teraz idzie na randkę. Właśnie od niego wracam. Strasznie się pokłóciliśmy.
-To teraz mam do ciebie prośbę. ja muszę wysiadać i daję ci zadanie: zastanów się czy możesz mu zaufać. Do widzenia.
-D-do widzenia...
Staruszka wysiadła, a ja podążyłam za nią wzrokiem. Nie rozumiałam o co chodzi. czy chodzi o to, żebym zaufała sercu, które podpowiada "Tak, tak idź do niego i powiedz jak bardzo go lubisz!", czy Jamesowi, któremu powierzyłam wiele swoich spraw.
Więc odpowiem sobie na obydwa pytania.
Wysiadłam z autobusu i udałam się w kierunku domu. dziadka nie było, pojechał na comiesięczne badania kontrolne do lekarza, więc mogłam posiedzieć sama. Zamknęłam drzwi od środka i udałam się do pokoju. Spojrzałam na telefon. Zaskoczyło mnie to. 3 wiadomości od Jamesa i 5 nieodebranych połączeń.
Okay... potem je przeczytam. Teraz mam coś ważniejszego do roboty.
Usiadłam na łóżku z gitarą i zaczęłam grać. Coś co znałam od zawsze, na pamięć.
Czy mam zaufać sercu?
Nie raz zapędziło mnie w kłopoty. Gdybym tak nie cierpiała, nie spędziłbym tyle czasu w poprawczaku. Gdybym się dwa razy zastanowiła, zanim wstąpiłabym w szeregi Alexis i Megan. Teraz nie miałabym tej blizny na ręce, ani roztargnienia w głowie. Serce popełniało za dużo błędów, więc nie wolno mu ufać, ale to nie znaczy, że...
Nie mogę ufać Jamesowi?
Powiedziałam mu wiele rzeczy o sobie. Większość, której nikt nie znał. To było przełomem w moim życiu. Odważyłam się komuś to powiedzieć i spuścić kamień z serca.
Z serca, o ironio!
On też wiele o sobie opowiedział. Co sprowadza się, że mówiłam mu to z przymusu. On mnie, ja jemu. Tak jakbyśmy się wymieniali, albo jedno kupowało coś od drugiego. To było jak jakiś ciąg. Gdyby on ode mnie tego nie oczekiwał, nie poszukiwał, nie wypytywał sama bym mu nie powiedziała.
To znaczy, że nie zdobył jeszcze mojego zaufania.
Tak, to znaczy, że nie powiem mu nic. Będziemy przyjaciółmi. Tak, przyjaciółmi...
Wzięłam telefon. W obydwu wiadomościach przepraszał, że mnie obraził i chce wiedzieć dlaczego tak wybuchłam.
Poniosło mnie, miałam zły dzień. Powodzenia na randce. SMiley :) 
PS: teraz zrozumiała dlaczego SMiley. S od Starka i moje imię :D 
Teraz pisząc to kapnęłam się o co chodzi z jego zabawą słowem. Uśmiechnęłam się do siebie w duchu i po chwili dostałam odpowiedź:
Dziękuję. Właśnie wychodzę Smiley. 
PS: Nie o to chodziło. Po prostu uwielbiam jak się uśmiechasz <3
Padłam na łóżku, lecz po chwili dostałam kolejną wiadomość.
Czekam na ciebie z Abby. Mam nadzieję, że z nami idziesz? 
Szybko wstałam, przebrałam się i zeszłam na dół. W lusterku zobaczyłam nieogarniętą dziewczynę, wiec szybko wróciłam na górę i się uczesałam i poprawiłam makijaż.
No to jestem gotowa na zabawę!

2 komentarze:

  1. Świetnie! Ach ten playboy mój pomysł ^^. Zarąbiste ciuszki Smiley i Jamesa :*. Chciałam coś jeszcze napisać,ale nie pamiętam :P. Oki najwyżej kiedy indziej. Czekam na nexta <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  2. To zacznę od rozdziału...James debilem jesteś -.- Miley się tak stara i przecież to widać, że jest w nim zakochana a ten idzie na randkę...Niech oboje w końcu powiedzą do siebie co tak na prawdę czują i będą wszystko wiedzieli ^ ^ Rozdział ZARĄBISTY! *.*
    A teraz część ta nie do rozdziału :D MOJE KOMCIE POBUDZAJĄ TWOJĄ WENĘ!! *.* Jaki to zaszczyt *.* Aż mi cieplutko na sercu się zrobiło :3 I wiesz umiem niszczyć psychikę :D oj umiem xD
    Czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń